Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie? :)
Ostatnio w internecie o tej metodzie podcinania włosów jest trochę głośniej, została okrzyknięta wielką nowością i mam wrażenie, że cieszy się coraz większym zainteresowaniem kobiet, które zapuszczają włosy i walczą o każdy centymetr :)
To jest prosta sprawa. Urządzenie, dość podobne do prostownicy nazywa się Split-Ender Pro. Używa się go również identycznie jak prostownicy z tym, że posiada on zbiorniczek na obcięte przez niego końcówki włosów.
NA CZYM POLEGA?
Ta maszynka obcina zniszczone, połamane końcówki włosów nie skracając ich na długości. Przeciągamy od nasady aż po same końce po kilka razy, aby usunąć zniszczone włosy i ta-daaam. gotowe.
Jak tylko usłyszałam, że już wymyślili urządzenie do tego, co większość "zapuszczaczek" robi od lat zwykłymi nożyczkami, stwierdziłam, że muszę je mieć! No ale..
KOSZT
Split Ender kosztuje od 100$ do 200$ więc jak na moją kieszeń trochę za dużo. Na aliexpress znajdziecie już podróbki, natomiast wiąże się to ze sporym ryzykiem i wie to każdy kto zamawiał kiedykolwiek z alli :D
Ja za zabieg wykonany w salonie zapłaciłam 150zł za długość do łopatek.
Ja oczywiście się nakręciłam i chciałam poczuć to na własnych włosach :) Znalazłam miejsce w którym wykonują taki zabieg i się umówiłam.
Zanim przystępuje się do samego "gładzenia" porządnie wyszorowano mi włosy :D Chodzi o to, żeby pozbyć się wszystkich pozostałości odżywek i środków do stylizacji.
Hair-dusting wykonuje się na suchych włosach, tak więc później należy je wysuszyć. Końcówki w moim przypadku zaczęły sterczeć i same wystawać przed szereg :P
OGÓLNIE
Polerowanie włosów nie zastąpi podcinania końcówek włosów, ale jest fajnym zabiegiem między tym. Włosy rzeczywiście są gładsze i się mniej plączą, natomiast w moim przypadku nie obyło się bez skrócenia włosów. Jeśli chodzi o cenę w salonie jest trochę to nieco droga przyjemność więc moim zdaniem przy systematycznym polerowaniu warto zainwestować w Split Ender :)